Jeśli zastanawialiście się kiedyś, ilu przyszłych inżynierów zmieści się do szwedzkiej budki telefonicznej, to powiem Wam, że 20. Podobno.
Ale od początku. W ramach Kick-Off, który trwa 2 tygodnie zorganizowany jest pojedynek szkół. Dzisiaj studenci wszystkich szkół-wydziałów Jönköping University mogli zmierzyć się w różnych konkurencjach grupowych podczas Stadsvandring. Stadsvandring to przechadzka po mieście (w kombinezonach oczywiście) i robienie zwariowanych rzeczy :) Zorganizowanych zostało 10 stacji w obrębie centrum miasta, włączając w to budynki uczelni. Na każdej stacji grupa reprezentująca dany wydział, czyli w naszym wypadku JTH, otrzymała zadanie. Za wykonanie przyznawane są punkty lub mierzony jest czas lub ilość osób upchniętych w budce telefonicznej. Nie wiem, co się działo na pierwszych stacjach bo razem z garstką szczęśliwców skorzystaliśmy z alternatywy dla Stadsvandering, którą był wykład ze statystyki (a na wykłady ze statystyki się chodzi, czysta przyjemność). Ale jak już udało nam się dołączyć, to poza wyścigiem w workach czy formowaniem się w dinozaura, kota, dom, gwiazdę itp, musieliśmy upchnąć jak najwięcej nas do tej nieszczęsnej budki. Nie wiem, kto miał gorzej, ci co stali na ziemi, czy ci którzy zostali na nich wrzuceni... Wiem, że strasznie się cieszyłam, gdy podczas "rozpakowywania" ludzie stojący się nie rozstąpili i nie runęłam na glebę. FUN ! Było jeszcze jedno zadanie, dość ciekawe. Dostaliśmy listę rzeczy i ilość, którą musimy zgromadzić w wyznaczonym miejscu - na stole. Nie wymienię wszystkiego, ale żebyście mieli pojęcie: 3 staniki, 4 T-shirty, 2 bokserki, starsza osoba z psem (ciekawe, czy któraś grupa dała radę), człowiek w zielonym kombinezonie, 2 książki z biblioteki, rolka papieru toaletowego i tak dalej.
Ważnym elementem tego eventu były przyśpiewki, zwłaszcza, gdy spotkaliśmy grupę z innego wydziału. Takie mniej więcej, jakie śpiewają kibice na meczu. Byleby było głośno.
Mam nadzieję, że wygramy :)
Dzisiaj też odbyło się otwarcie klubu studenckiego AKADEMIEN. Klub dla studentów od studentów, przez studentów prowadzony. 2 sale taneczne + jedna, gdzie jest relatywnie cicho i można posiedzieć i pogadać. Ceny są nieco niższe niż w przeciętnym klubie/pubie. Woda (podobno też kawa ) jest za darmo, w przejściu stoi stos zgrzewek, kto chce to się częstuje. Gdyby ktoś zgłodniał, to są też hamburgery. Ogólnie nasunął mi się taki wniosek, że imprezy, na które można iść w adidasach są udane. Poza tym, kombinezon to bardzo drogi, ale strzał w dziesiątkę. Można wszystko schować i zawsze wygląda się super :PP
Dobrym zjawiskiem jest też powrót do domu z imprezy. Ostatni autobus do Råslätt jedzie dość wcześnie, ale perspektywa powrotu pieszo nie jest najprzyjemniejszą. Autobus, przegubowy był cały wypełniony ludźmi w kolorowych portkach. Mam nadzieję, że kierowca miał swój osobisty zasób czystego powietrza, bo inaczej mógłby się nawdychać promili. A gdyby przypadkiem komuś wymsknęło się słowo "afterparty", to grupa, która to usłyszała, zadbała, by cały autobus czuł się poinformowany, skandując nr budynku i piętro właściciela imprezy.
Dobranoc.
Dobrym zjawiskiem jest też powrót do domu z imprezy. Ostatni autobus do Råslätt jedzie dość wcześnie, ale perspektywa powrotu pieszo nie jest najprzyjemniejszą. Autobus, przegubowy był cały wypełniony ludźmi w kolorowych portkach. Mam nadzieję, że kierowca miał swój osobisty zasób czystego powietrza, bo inaczej mógłby się nawdychać promili. A gdyby przypadkiem komuś wymsknęło się słowo "afterparty", to grupa, która to usłyszała, zadbała, by cały autobus czuł się poinformowany, skandując nr budynku i piętro właściciela imprezy.
Dobranoc.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz