niedziela, 19 stycznia 2014

Różności

Hej!
2 tygodnie pobytu w Jönköping to może nie jest bardzo długo, ale na razie  mogę stwierdzić, że jakiegoś wielkiego szoku kulturowego nie doznałam. Nie mniej udało mi się zaobserwować kilka mniej lub bardziej ciekawych czy osobliwych zjawisk. Czasami trudno stwierdzić, skąd ich geneza i jaki mają przekaz. Czasami to coś raczej niespotykanego u nas w Polsce. Bywa też i tak, że dane zjawisko najpewniej bywa wynikiem (dobrej?) imprezy.

W Polsce raczej się nie zdarza, żeby futrzaki sobie swobodnie podróżowały komunikacją miejską. Ja przynajmniej nie widziałam i też często nie jeżdżę, więc odrobinę zdziwiło mnie jak zobaczyłam w przejeżdżającym autobusie psa siedzącego na siedzeniu od okna, obok swojego pana. Kolejnemu trafiła się za to przejażdżka na kolanach właścicielki.

Wracając ostatnio z AKADEMIEN na jednym z przystanków moją uwagę przykuły buty. Para raczej niezniszczonych i niesportowych butów ułożonych na ławce. Nie wiem skąd się one tam wzięły i bardzo żałowałam, ze nie miałam wtedy ze sobą aparatu. Nie mniej, jeśli zgubicie kiedyś w Szwecji oba buty, to najpewniej nikt ich nie zabierze, tylko ładnie ustawi je na widoku, żeby nietrudno było znaleźć. Dzisiaj poszłam na spacer wokół jeziora Munksjön. Z ciekawości poszłam na tamten przystanek:


Kolejną ciekawostką były wywieszone na krzaku krawaty i smoczki dziecięce na kolejnym (oO). Skąd i po co to się tam wzięło? Może lepiej nie wiedzieć...



Wracając do autobusów, raczej one się nie spóźniają (choć raz mi się przytrafiło, że nie przyjechał). Na każdym przystanku jest tablica pokazująca za ile minut przyjedzie autobus. Jak widać Szwedzi świetnie poradzili sobie z ruchem ulicznym, bo poza bardzo dużą ilością rond, to komunikacja miejska (KM) - autobusy - ma swoją osobną sygnalizację i pasy ruchu. Sygnalizacja jest właściwie po to, żeby zatrzymać auta, by transport miejski mógł przejechać i nie miał opóźnień.
Dobrą alternatywą dla KM są rowery. Ludzie jeżdżą nie zważając na mróz i śliskie chodniki. Często rowery stoją nieprzypięte, czasami leżą gdzieś w krzakach.. Nie mniej jest ich dużo.

  
Triathlon ?

Podstawowa zasada, nie przypinać przedniego kola, bo łatwo odkręcić...   

?

Gdybym zatęskniła za "domowym" jedzeniem
Btw, stwierdziłam, że raz się żyje, zaryzykowałam i kupiłam kurczaka. Kilo, bo mniej chyba nie sprzedają, w opakowaniu jak paczka mrożonych frytek. Jak przeżyję, to napiszę, czy przypadkiem nie będzie mnie czekało przerzucenie się chwilowo na wegetarianizm + rybki.
 : )

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz